środa, 20 listopada 2013

Pułapka na Wiktorię :D

No I stało się to czego od jakiegoś czasu się obawiałam.... Wiki, spryciula nauczyła się wychodzić z łóżeczka :O Początkowe próby były dość nieśmiałe I raczej odpuszczała sobie manewry wyłażenia I to mnie cieszyło :)

Dwa dni temu jak tylko położyłam ją na popołudniową drzemkę zajęłam się słodkim lenistwem korzystając z chwili spokoju.... gorąca kawa I serial, to było to! Akcja w serialu nabierała tempa gdy nagle drzwi od pokoju Wiktorii otworzyły się z impetem a mała wkroczyła cała szczęśliwa (I chyba nawet troche zszokowana) ze swojego triumfu. Mina mi zrzedła, przyznaję to uczciwie :) Miałam nadzieję że była to jednorazowa sztuczka I do wieczora zapomni... jakże się myliłam!

Po kolacji, bajkach, zabawach zmęczona Wikusia została umieszczona w łóżeczku. Minęło półgodziny I nic, nie pojawiła się w salonie. Odetchnęłam z ulgą gdy nagle w drzwiach pojawiła się ONA ! No I usypianie odbyło się w salonie przy radiu z kołysankami, potem przełożenie do łóżeczka I gotowe. Wtedy pojawił się problem co mała narozrabia rano jak wstanie a ja się nie przebudzę???

Pozabezpieczałam wszelkie możliwe szafki, szafeczki I itp I co dalej?

Pułapka! :) To jest to :D

Na stoliku w salonie na talerzyku położyłam jagody (uwielbia je), obok delicje I czekoladę :)

Rano obudził mnie okrzyk dochodzący z salonu  „Ooooo!!!! Mniam, mniam!!!!!”

Szybka kontrola sytuacji .... Moja pociecha wcinała jagódki cała szczęśliwa :)

Pułapka poskutkowała :)

Najgorsze że teraz za nic nie zaśnie w łóżeczku bo zawzięcie z niego wyłazi :/ Zasypia w salonie na kanapie.



Teraz pare fotek z naszego wykorzystywania słonecznego dnia na naszym ulubionym placyku :)






Było trochę mroźno, ale to nic :)  Czerwone policzki I nosy były ale w zabawie nam to nie przeszkodziło :)

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz