Jako że jestem mamą 24/7 to oczywiste że obiadki przygotowywuję JA. Czasami prostsze czasami trudniejsze ale staram sie by były palce lizać i takie są :P Miło by było usłyszeć pochwałę czyli być po prostu docenioną za starania ale po Panu i Władcy nie ma co się spodziewać tak „niskich” odruchów, nie... to nie w jego stylu :/ Ale to można przeboleć.... jednego czego nie mogę znieść to to jak od czasu do czasu cały starannie przygotowany obiad pokryty jest morzem keczupu :O No ja się pytam jak tak można!?!
Podobno dobre, hmmm.... Postanowiłam sprawdzić w paru podejściach:)
1. Opiekaną pierś z kurczaka, faszerowaną pieczarkami i serem żółtym polałam keczupem... rezultat? Jedząc czułam tylko KECZUP :/
2. Kotlet schabowy w panierce z parmezanem i natką pietruszki też potraktowałam tym specyfikiem i czułam tylko ten smak :/
3. Pieczone ziemniaki z kiełbaską, szynką i cebulką, smakowały keczupem :/
I skończyłam swe próby na tym a w związku z rezultatem mych „badań” powstała jedna decyzja :) Pan i Władca wymyślnych dań już się nie doczeka :P Wolę je robić dla kogoś kto doceni ich smak a nie zbescześci je tym czymś :P
Na pewno jest wielu zwolenników keczupu i wiem że powinnam tolerować czyjeś gusta, no ale skoro siedzę nad czymś pół dnia, doprawiam, marynuje, gotuje i itp to chyba mam prawo być oburzona jeśli efekt końcowy zostanie całkowicie przytłumiony?
Tak mnie naszło na ten keczup... może dlatego że robiąc wczoraj zakupy o nim zapomniałam a wieczorem musiałam znosić fochy bo „Jak to ! Nie kupiłaś keczupu!?!“ i dodam że to nie może być pierwszy lepszy ! Tylko z W... ;) A wędlina ma być bez chrząstek i tłuszczu! Czasami lodówka pęka z przeładowania a Pan i Władca otwiera, przegląda zawartość i sfochowany mruczy „Znowu nie ma nic do jedzenia” a mnie ręce opadają :O
Jak to mówią : „W dupach się poprzewracało!”