No właśnie, nawał zajęć a czasu jakby coraz mniej, hmmm.... Na pewno brak
czasu wynika również z powodu że Wiki domaga się coraz więcej czasu dla siebie
:) Jak tylko zauważy że Matka ma zajęcie od razu kombinuje co tu zrobić,
najczęściej zaczyna się wspinać na to co jej zdaniem jest najwyższe I takim
sposobem Matka rzuca wszystko co robi I zaczyna się powtarzanie że nie wolno, że
będzie ała I tak czas leci... po setnym ściagnięciu dziecięcia z szafki Matka w
końcu rozwiera paszcze licząc że wrzaskiem coś wskóra I jaki rezultat jest?
Wikusia uśmiecha się szeroko I swoje wspinaczki przeprowadza ze wzmożoną
intensywnością, uffff.... I takim sposobem mijają godziny a rzeczy do zrobienia
leżą sobie I odchodzą w zapomnienie :( Mimo wszystko uwielbiam jak mi
„zabrania” zrobić cokolwiek biegnąc do mnie z otwartymi ramionami I krzycząc
„koje!!!” co oznacza kocham Cię :) I wtedy zaczynają się przytulanki, całusy,
mizianie :) :) :) I jak tu się gniewać bo czegoś tam się nie zrobiło :) No nie
da się po prostu :P W trakcie pisania tego postu też co chwilkę mnie odrywa od
pisania. A to chce się przytulić, a to buziak, a to zaczyna się wspinać na
głośnik albo ładuje się mi na kolana ;)
Noooo, a teraz zarzucę Was fotkami :D Troche się tego nazbierało, taki mały
misz masz :P
Pare foteczek udało się „strzelić” że kawałek Matki ujrzycie :P
Tak Wikusia cudnie wyglądała na Wigilii :)
Tani, tani :)
Choinkowo :)